Podróże

sobota, 28 marca 2015
Francja – Belfort – twierdza przesiąknięta historią i idealne miejsce na aktywny wypoczynek
Kolejnym miejscem w naszej podróży po tej części Francji musi być miasteczko Belfort i znajdująca się w nim twierdza. Wybierzmy chłodniejszy dzień, najlepiej z rana i rozpocznijmy zwiedzanie togo tajemniczego miejsca. Czeka nas kilku godzinny spacer po fortyfikacjach, labiryncie korytarzy i nasypów. Zwiedzanie samych umocnień jak i głównego budynku twierdzy jest bezpłatne.
Możemy skorzystać z przejażdżki mini pociągiem, który za drobna opłatą przewiezie nas po utwardzonych drogach labiryntu.Brukowane trakty pamiętające czasy wojny. Niezapomniana przygoda, ciekawe doznania.
Miłe uczucie, gdy stoi się pod płytą upamiętniającą walkę polskich żołnierzy w tym miejscu. Duma rozsadza człowieka, gdy czyta o swoich rodakach a obok to samo czytają obcokrajowcy i z podziwem kiwają głowami.
Zadziwi nas na pewno ogrom tej budowli i rozbudowana struktura. Zaskoczy przepiękny, wykuty w kamieniu lew , który stał się symbolem miasta oraz panorama okolic. Niesamowite widoki, raj dla posiadaczy aparatów, dla miłośników fotografii.
Opuszczając twierdzę, koniecznie skierujmy się na Stare Miasto, dojrzymy tu niebywałe uliczki z pięknymi domami. Urokliwe miejsce dla chętnych poznawania francuskiej kultury i historii. Bardzo ciekawym miejscem jest pchli targ, odbywa się on w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, po za styczniem i lutym. Mamy tu okazję za grosze kupić ciekawe pamiątki tj. obrazy, rzeźby, meble. Możemy nabyć tu piękne rzeczy, jakich nie spotkamy nigdzie indziej.
Przyjeżdżając tu na kilka dni, mamy okazję na zwiedzenie ciekawych okolic, możemy skorzystać z atrakcji przygotowanych dla turystów np. jazdy konno, wycieczki rowerowe, kajakarstwo lub żeglarstwo. Nie da się tu nudzić. Często urządzane są loty balonem, nad okolicami. Znajdą u coś dla siebie pasjonaci wędkarstwa oraz gry w golfa.
Dobrze zaplanowany pobyt będzie wspaniałą przygodą i niebywałym przeżyciem, oderwaniem się od szarej codzienności.
MAPA-gdzie to jest!
niedziela, 22 marca 2015
Grecja – Meteory – niebywałe miejsce - klasztory na skałach
Grecja to nie tylko piękne plaże, błękitne morze i Olimp, ale również niezwykłe miejsce zwane Meteorami lub Monastyrami. Cóż to takiego? Kilkanaście klasztorów usytuowanych na szczytach gór, których historia rozpoczyna się w 1336 roku.
Do samych klasztorów prowadzą dwie drogi, jedna przez pobliskie miasteczko Kalampaka, druga po urwistym wzgórzu, tę proponuję odważnym osobom, które nie boją się wąskich dróg z przepaściami z boku.
Polecam zwiedzanie tych budowli po za sezonem, gdy nie ma kolejek i tłumów, gdyż oczekiwanie na wejście do środka, kosztuje nas nie tylko sporą ilość czasu, ale także siły i nerwów. Gdy trafimy na klika wycieczek, które chcą w tym samym momencie zwiedzić dany klasztor, nasze wejście bywa bezsensowne, nie da się zwiedzić tego miejsca w obecności dużej liczby osób. Nie odczuje się tamtejszego niezwykłego klimatu i panującej w nich atmosfery. Mają szczęście można spotkać prawdziwego Mnicha.
Wejście do zakonu jest bezpłatne, opłatę uiszczamy za spódnice, które należy wypożyczyć, gdyż na teren zakonu, można wejść jedynie w odpowiednim stroju. Mężczyźni - spodnie przynajmniej do kolan i T- Shirt, kobiety w zakrywających ramiona bluzkach i owych spódnicach. Koszt 3 euro. Parking pod każdym klasztorem darmowy. Najlepiej wjechać sobie na samą górę, do najwyżej położonego zakonu i pieszo przejść do niżej położonych. Można wybrać jeden konkretny, nie zwiedzimy wszystkich, gdyż codziennie jest udostępniona określona liczba klasztorów przeznaczonych dla turystów. Parkingi i miejsca postojowe są przygotowane na całej trasie.
Co zachwyca? Najbardziej widoki, niesamowite przepaście, urwiska i te zakony, jakby wyrastały ze szczytów gór. Stojąc u ich stóp, człowiek ma wrażenie, że jest małą mrówką, która nic nie znaczy. Warto przed przybyciem poczytać o historii tego miejsca, człowiek bardziej docenia pracę jaka została włożona, aby mogły powstać te niebywałe budowle.
Odpocząć możemy w miasteczku, znajdziemy tu bary, kawiarnie lub w nagłych wypadkach hotele. Miejsce typowo nastawione na turystów. Podróżując po Grecji na pewno musimy uzbroić się w cierpliwość i nie powinno nas nic zdziwić na drodze.
Zabierzmy ze sobą wodę, chociaż małą butelkę, napewno się przyda i dobra rada, stojąc w kolejce na schodach (nie bedąc ze zorganizowaną wycieczką) wejdzimy bezpośrednio na górę, turyści indywidualni są wpuszczani szybciej, grupy czasami są zmuszeni do dłuższego czekania np. na przewodnika. Zaoszczędzimy czas i energię.
MAPA - gdzie to jest!
środa, 18 marca 2015
Francja – Colmar – nie siedź w święta za stołem
To takie nawoływanie do zmiany trybu spędzania zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy. Odejdźmy od suto zastawionych stołów i jedźmy zwiedzać świat. Ja oczywiście zapraszam na te święta do Francji. Będąc w Alzacji, nie można nie odwiedzić przepięknego miasteczka Colmar . Byliśmy już w Eguisheim , gdzie w ciszy i spokoju mogliśmy degustować wina z najlepszych winiarni i w Neuf – Brisach , tu w cieniu historii, dane nam było skosztować francuskich smakołyków.
Colmar to większe miasto, z przecudowną starówką, przechadzając się wąskimi uliczkami zawsze dotrzemy nad kanał wodny, nad brzegiem którego człowiek ma wrażenie, że jest w Wenecji. Gondole, mosty przerzucone przez rzekę a w tle muzyka, płynąca z pobliskich kawiarni. W tym miasteczku możemy mieć problem z zaparkowaniem, dobrym dniem na zwiedzenie tego miejsca jest niedziela. W tym dniu nie musimy martwić się o opłaty parkingowe i zatłoczone ulice. Nie znajdziemy tu ciszy i spokoju, wręcz przeciwnie, często organizowane są imprezy, pokazy, bazary i muzyczne festiwale.
To miasto również jest przystrojone w akcenty świąteczne, nie tylko sklepowe wystawy, ale całe budynki, drzewa i płoty. Na każdym kroku mamy do czynienia z własnoręcznymi ozdobami. Te świąteczne dni są dla francuzów kolejną okazją do radości, spokoju, wypoczynku i pojednania.
Na straganach kupimy pamiątki ale i wyroby własne tutejszych rzemieślników, czy to kulinarne czy przemysłowe. Polecam przepyszne pączki lub ciastka, u nas znane jako "ptysie" czy "ciepłe lody". Możemy zaopatrzyć się w ręcznie haftowane obrusy czy serwetki.
Organizując sobie pobyt w Alzacji pamiętajmy o możliwości zwiedzenia nie tylko miasteczek pod względem architektury, ale również zwyczajów, kultury i przeżycia niezapomnianych wrażeń.
Napewno spotkamy tu również wiele polskich akcentów, praktycznie w każdym mieście możemy spotkać czy to tablicę czy pomnik upamietniający polskich żołnierzy. Francuzji w wyjątkowy sposob podchodzą do historii i minonych wydarzeń co jest odczuwalne podczas pobytu w tym kraju. My Polacy jesteśmy postrzegani pozytywnie i przyjmowani z sympatią.
Nie musimy spędzać świąt przy stole, zabieżmy najbliższych i ruszajmy w drogę, jest wiele ciekawych miejsc, pieknych widoków, smacznych potraw i smakowitych trunków, za stołem jeszcze się nasiedzimy.
MAPA - gdzie to jest!
sobota, 14 marca 2015
Francja – niebywałe miasteczko na planie ośmiokąta
Fot. google.
Patrząc z lotu ptaka na miasteczko Neuf – Brisach od razu rzuca nam się w oczy, jego niebywały kształt. Ośmiokątna figura z ulicami prostymi, jakby ktoś rysował je za pomocą linijki.
Małe miasteczko z ciekawą historią i piękną architekturą. Przez francuzów nazywane Cytadelą Króla Słońca, otoczone fortyfikacjami jeszcze pamiętającymi czasy Ludwika XIV, który był pomysłodawcą tego miejsca. Czysta, zadbana i bardzo przyjazna miejscowość w Alzacji, która zachwyci każdego podróżnika. Możemy tu do woli zwiedzać dawne umocnienia, spacerować po otaczających Neuf wzgórzach lub w spokoju napić się francuskiej kawy.
Nie możemy zapomnieć o tutejszych winiarniach, z czego słynie ten region Francji. Tu się nie zgubimy, jest jeden główny rynek, na którym znajdują się kawiarnie i restauracje, możemy w nich odpocząć i skorzystać z kulinarnej oferty francuskich kucharzy.
Pewnie wielu zada sobie pytanie :” i co w tym ciekawego?” . Na pierwszy rzut oka, pewnie niewiele, ale jak zaczniemy baczniej przyglądać się szczegółom i pomyślimy o historii tego miejsca, o ludziach, którym przyszło żyć tu w dawniejszych i burzliwszych czasach, nabieramy respektu. Wówczas spostrzeżemy piękno i niebywałą aurę, jaka otacza Neuf. Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca, podróżując po Francji, nie można go pominąć. Przechadzając sie pod murami, które pamietają nie jedno, człowiek docenia czasy, w jakich żyje, a słowo "pokój", nabiera nowego znaczenia.
MAPA - gdzie to jest!
piątek, 13 marca 2015
Najpiękniejsze zachody słońca nad Bałtykiem
Z gór przenieśmy się nad polskie morze. Pewnie są śliczniejsze plaże na świecie, niebywałe zachody słońca i cudowny szum rozbijających się fal. Jednak moim zdaniem nie ma to jak wieczór nad Bałtykiem.
Może i zimna woda, gęste wodorosty i często zachmurzone niebo nad głową. Ale takich krzyków mew
i takiego blasku słońca, odbijającego się w wodzie nie ma nigdzie. Czasami z dwóch tygodni urlopu, mamy tylko trzy dni słoneczne – sorry, taki mamy klimat. Lecz gdy siedzimy na gorącym jeszcze piasku i patrzymy na zanurzającą się kulę ognia w spokojnym morzu, napełniamy się taką energią i takim uczuciem jak nigdzie indziej na świecie.
Fajnie jest wyjechać na piękne wyspy, nad ocean czy w góry, można podziwiać , zachwycać się i zachęcać innych do dalekich podróży. Jednak nie ma to jak nieprzewidziany urlop nad Bałtykiem, gdzie człowiek chciałby się zrelaksować, odpocząć od domu i znajomych, a tu za drugim parawanem sąsiad z trzeciej klatki.
Można próbować tysiące potraw, od zwyczajnej wołowiny po ośmiornice, a tu nad naszym morzem, mamy jedyny w swoim rodzaju smak smażonej rybki, kupionej prosto z kutra. Małymi krokami zbliżają się wakacje, wolniutko musimy dokonać wyboru – Polska czy egzotyka?
Wszystko byłoby proste, gdyby nie to, że odstrasza nas cena. Co z tego że mamy sentyment i kochamy swój rodzimy klimat, gdy ceny jakie nam serwują, są jak z kosmosu. Co byśmy nie wybrali zawsze to urlop, a w nim najważniejszy jest relaks, zabawa i dobry nastój, odpoczynek i naładowanie baterii na następny rok pracy.
środa, 11 marca 2015
Słowacja –Zamek Lietava – miejsce, w którym chciałoby się znaleźć pół wieku temu
Do kolekcji już poznanych zamków na Słowacji musimy dodać Lietawski Zamek. Budowla powstała według źródeł w XIII wieku. Położony wysoko, na skalnym wzniesieniu, otoczony lasem i łąkami. Dojeżdżamy do wsi Majer lub Lietava a następnie udajemy się pieszo pod górę. Droga prosta, oznakowana, można sobie robić odpoczynki i podziwiać okolice. Z każdym krokiem widok nam się zmienia, ukazując piękne wzgórza w około. Nam udało się zaobserwować nowoczesną metodę zaganiania owiec – za pomocą kładu. Świat idzie do przodu to i pasterze zmieniają swoje taktyki.
Wejście na zamek trwa około 45 minut, do godziny. Wstęp jest bezpłatny, na miejscu można zjeść gorący posiłek, napić się czegoś zimnego w miejscowym barze.
Gdy dotrzemy na górę, czekają nas niezapomniane widoki, można przejść się pomiędzy ruinami, zajrzeć do głębokiej studni czy wyjrzeć przez otwór okienny i poczuć ten niesamowity klimat. Dość trudna droga zostaje nam wynagrodzona tym co oferują nam te fantastyczne ruiny.
Warto się zatrzymać na chwilę przy kamiennej ścianie, dotknąć i starać się wchłonąć tę tajemniczą aurę, która tkwi w tej budowli. Każdy zamek ma swoją historię i ducha, który w nim zamieszkuje, nie wiem czy ten ma takiego, ale na pewno jest niesamowity.
Przechodząc między murami, człowiek zastanawia się jak to możliwe, że tu kiedyś żyli ludzie, mieszkali, przechadzali się korytarzami, mieli swoje sypialnie. Wyobraźnia próbuje nam stworzyć obraz zamku za czasów jego świetności, wyglądając przez okno ciężko jest sobie uświadomić, że kiedyś jakiś król stał w tym samym miejscu. Też dotykał tych ścian i tylko świat widział inny niż my go teraz widzimy.
Mamy możliwość wspięcia się na najwyższe mury, zejść bardzo głęboko, dotrzeć w labiryncie korytarzy do ukrytych miejsc. Obecnie na zamku są prowdzone prace renowacyjne, jednak w żaden sposób, nie przeszkadza nam to w zwiedzaniu tej budowli.
Taka wycieczka będzie nie tylko świetną lekcją historii, ale również niesamowitym przeżyciem i na pewno fajną przygodą!
MAPA - gdzie to jest!
niedziela, 8 marca 2015
Spacer w poszukiwaniu wiosny – Dzień Kobiet
W dniu wszystkich Pań, nie można odmówić sobie spaceru, podczas którego grzech nie szukać śladów wiosny. Dziś wybraliśmy się w rejony Doliny Grabii.
Zostawiamy auta na parkingu i zaciekawieni maszerujemy przez budzący się z głębokiego snu las. Kolory są jeszcze ciemne, mimo przebijającego się słońca, ale warto chwytać każdy powiew świeżego powietrza. Udało nam się nawet spotkać jakiegoś motyla, zadziwiająca potrafi być ta przyroda.
Kierujemy się nad Grabię, na wysoki brzeg zwany „Piaskową Górą”, dodatkowym atutem jest totalny spokój, cisza i brak innych ludzi. Od lat przemierzamy te okolice i za każdym razem natura nas zaskakuje. Czy to latem czy zimą, krajobraz zawsze inny, rzeka rządzi się sama. Z jednej strony brzeg zabiera z drugiej oddaje. Skraca życie drzewom, które bezradnie podmyte przez jej wody wpadają w jej nurt.
Słońce pięknie grzeje, można do woli nasycać się pozytywną energią. Teren od dłuższego czasu objęty jest programem Natura 2000. Idealne miejsce latem na kąpielisko, niedzielny odpoczynek czy spacer taki jak dziś. Jednak ludzie zapominają że trzeba po sobie SPRZĄTAĆ!!! Straszne to jest, że ludziom ciężko zabrać ze sobą to co tu przywieźli.
Fantastyczne miejsce, urokliwa okolica i wiele dróg, którymi możemy spacerować. Psy mogą swobodnie się wybiegać, a my zrelaksować i naładować energię na kolejny tydzień.
Wiosna oczywiście znaleziona, a przynajmniej jej początki, a to już dobry znak.
sobota, 7 marca 2015
Grecja - Paralia Katerinis – dla miłośników nigdy nie zasypiających miast
Często zastanawiałam się co ciągnie ludzi do małych, zatłoczonych nadmorskich miasteczek, gdzie na plaży już rano brak wolnych miejsc na leżakach? Taka właśnie jest Paralia, z jednej strony mała miejscowość z urokliwymi hotelikami stojącymi przy wąskich uliczkach, pięknym kościółkiem tuż przy plaży, molem wychodzącym w morze.
Tu można zapomnieć o troskach dnia codziennego, spotkać szczęśliwych ludzi, napić się pysznej greckiej kawy lub zjeść coś greckiego. Dzień spędzamy na plaży, dość wąskiej i zatłoczonej, czy możemy się zrelaksować? No trudno, dla miłośników spokoju i ciszy, polecam plaże po za kurortami. Gdzie zastaniemy niezmąconą wodę, ciszę i większą swobodę.
Posiłki, jeśli nie korzystamy z hotelowej kuchni, polecam zamawiać w miejscach obleganych, gdzie ruch jest duży. Będziemy mieli pewność, że to co zjemy nie leżało kilka dni, że ludzie przychodzą bo jest smacznie. Puste stoliki w lokalu w Grecji, świadczą najczęściej o niesmacznym lub nie świeżym menu. Jednak najpiękniejsza Paralia jest, gdy zachodzi słońce.
Robi się chłodniej, z lokalów wydobywa się muzyka, można zająć sobie miejsce w kawiarni, zmówić dobre wino, lody i napawać się cudownym klimatem greckiej nocy. Niezwykłe uczucie wolności, spokoju i piękna jakie nas otacza.
Wieczorem urokliwa jest przystań, fantastycznie oświetlona, można wejść na most nad zatoczką dla łodzi i podziwiać miasteczko z góry. Świetnym pomysłem są oświetlone plaże, po których można swobodnie spacerować przy świetle księżyca.
Jednak nie może być idealnie. Jest druga strona medalu, ciągły gwar, tłok na ulicach, ta miejscowość nigdy nie zasypia, tu zawsze coś się dzieje. To co odstrasza to problem Greków z kanalizacją, często idąc ulicą spotkać nas może odór wydobywający się ze studzienek kanalizacyjnych. Co mnie uderza w Grecji to nieporządek, często mozna natknąć sie na leżące na ulicy czy plaży śmieci. Co innego plaże prywatne, te są regularnie sprzątane.
Mimo wszystko jest to dość często odwiedzane miejsce przez turystów, wszędzie blisko, można skorzystać z Parku Wodnego, wesołego miasteczka czy innych mniejszych atrakcji, jakie przygotowano dla turystów. Paralia jest świetnym punktem wypadowym na Olimp, do Salonik czy na Meteory. Biura podróży proponują rejsy na Korfu czy Skiathos. Na pewno nie można się tu nudzić. Wokół miasteczka mamy sporo bezpłatnych miejsc parkingowych. Nie musimy znać miasta, zawsze trafimy na plażę.
czwartek, 5 marca 2015
Słowacja – Liptowskie Matiaszowce - poznani ludzie są drogowskazem naszych podróży
Wszystkie te podróże, i te małe i te większe są piękne, ciekawe i niezapomniane. Z każdej przywozimy nie tylko pamiątki, ale wspomnienia, przeżycia i zapas doświadczeń. Jednak najważniejsi są ludzie, ci z którymi wybieramy się w drogę, ale i ci, jakich udaje nam się poznać. Odbiegając choć w małym stopniu od tematu dotychczasowych wpisów, chciałabym Wam opowiedzieć o człowieku, który sprawił, że Słowacja stała się nam tak ciekawa i bliska.
Poznaliśmy Pana Milana, podczas pierwszej podróży do Słowacji, mieszkał wraz z żoną w przepięknej wsi Liptowskie Matiaszowce
W krytycznym momencie, gdy nie mieliśmy się gdzie podziać, wyciągnął do nas pomocną dłoń i zaoferował nam miejsce do spania. Podczas pobytu na kwaterze, był bardzo sympatycznym i otwartym człowiekiem. Mogliśmy liczyć na troskę, dobre rady i pomoc pod każdą postacią. Takich ludzi mało kiedy mamy okazję poznać. Człowieka, prostego górala, w połowie Polaka, który mimo iż, wstawał o drugiej w nocy do pracy, nie położył się spać do póki nie wróciłyśmy bezpiecznie do pokoju.
Przegadaliśmy mnóstwo czasu i wypiliśmy kilkadziesiąt kaw. Połączyła nas cienka nić przyjaźni, która przetrwała kilka lat. To za pierwszym razem, gdy wynajmowaliśmy pokój u tych Państwa, przeżyliśmy niezapomniane przygody, o których żadne z nas nigdy nie zapomni. Wręcz przeciwnie, za każdym razem gdy nadarzała się okazja, wracaliśmy do momentu, gdy zatrzasnęłyśmy się w pokoju i dwie dziewczyny z dwójką dzieci musiały wychodzić przez okno. Narażając się na upadek z dość wysoka, zdziwienie przejeżdżających drogą ludzi i pewnego Czecha. Innym ciekawym przypadkiem, był moment wtargnięcia, innemu lokatorowi, do łazienki, gdy ten brał prysznic. Wszystkie mniej lub więcej śmieszne sytuacje sprawiły, że Słowacja stała się stałym punktem, corocznych wakacji. A dom u tych Państwa, stał się jakby naszym drugim domem.
Dzięki Panu Milanowi poznaliśmy Słowację od kuchni, miejsca mało znane, takie, o których zwykły turysta nic nie wie. Dowiedzieliśmy się istotnych spraw z życia przeciętnego Słowaka.
W zeszłym roku, niestety po ciężkiej chorobie, zmarł nasz Pan Milan. Przykro mi o tym pisać, bo mało kto Go znał, ale poczułam taką potrzebę, aby ktoś się o nim dowiedział. O człowieku, który lubił dzieci, robił dla nich wszystko, aby tylko nie nudziły się na jego podwórku. O dobrym gospodarzu, który z niczego umiał zrobić coś pięknego i człowieku, z którym można było porozmawiać o wszystkim, jakby się go znało od lat i nie czuło się różnicy wieku. Szkoda, że takim ludziom, nie dane jest dłuższe życie, szkoda że mało kto zna takie osoby, my mieliśmy szansę Go poznać. Teraz ta Słowacja, nigdy nie będzie już taka jak jeszcze rok temu. Mimo wszystko, gdy tylko czas i pogoda pozwoli znów wybierzemy się do Matiaszowic...
Spotkaliśmy i poznaliśmy wiele osób, u których mieliśmy przyjemność wynajmować pokoje, ale drugiego takiego Pana Milana, nie spotkaliśmy i pewnie nie poznamy nigdzie. Ale dziękujemy!!!
środa, 4 marca 2015
Polska -na weekend do Niedzicy
Dla tych wszystkich, którzy jeszcze nie znudzili się słowackimi zamkami, zapraszam do zwiedzenia naszych polskich. Zakwaterować można się w samej miejscowości lub kilka kilometrów dalej w Sromowcach Wyżnych. Będzie to idealny punkt wypadowy do zamku, pobliskiego wyciągu narciarskiego lub miejsca gdzie rozpoczyna się spływ tratwami po Dunajcu. Ceny noclegów są niższe niż w miejscowościach położonych bliżej Zakopanego. Zamek w Niedzicy jest pięknie położoną budowlą nad samym brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego.
Średniowieczna twierdza, z której rozciąga się wspaniały widok na znajdujący się po przeciwnej stronie zalewu Zamek Czorsztyński - Wronin.
Dodatkową atrakcją w okresie letnim, są organizowane rejsy po jeziorze, dzięki którym nie tylko możemy podziwiać faunę i florę tutejszej okolicy, ale dostać się na zamek po drugiej stronie jeziora. Rejs taki to koszt ok. 10PLN od osoby w obie strony. Warto skorzystać z takiej atrakcji, statek opływa oba zamki, dzięki czemu mamy okazję zboczyć je w pełnej okazałości. Statki kursują dość często i nie ma problemu z czasem na zwiedzenie Zamku Czorsztyńskiego, wrócić do Niedzicy możemy każdym następnym.
W Niedzicy czeka na nas również oprócz zamku, wozownia, zapora oraz elektrownia. Można tutaj w pobliskiej restauracji zjeść obiad a na targowisku zaopatrzyć się w pamiątki lub oscypki.
Nie gwarantuję że na wszystkie atrakcje wystarczy nam jeden weekend, ale zapewniam, że zapragniecie tu powrócić. Okolice są piękne, obfitują we spaniałe widoki, czyste powietrze sprawia, że możemy wypocząć, a w lecie ochłodzić się w wodach jeziora, w przygotowanym kąpielisku. Plaża jest tu czysta i przystosowana dla rodzin z dziećmi.
Zima – to narty, mamy tu oczywiście Stację Narciarską Polana Sosny . Lato spływ Dunajcem, wejście na Trzy Korony . Atrakcji i imprez nie brakuje, każdy znajdzie coś dla siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)