Podróże

Podróże

sobota, 28 lutego 2015

Słowacja – Lubowniański Zamek

Zwiedzając Słowację koniecznie musimy odwiedzić kolejny zamek, z którego słynie ten kraj.
Lubowniański Zamek jest atrakcyjny o każdej porze roku. Organizowane są pokazy, zabawy i wystawy. Zawsze należy sprawdzić na głównej stronie kalendarz wydarzeń. Będąc tutaj koniecznie musimy zajrzeć do środka zamku, cena biletu normalnego 5 Euro, ulgowy 2,5. Proponują nam również za dodatkową opłatą zwiedzenie skansenu i muzeum.
Jeśli mamy na to czas polecam, na pewno nie będziemy się nudzić. Pod zamkiem znajduje się parking i tu opłata niestety 5 Euro. Słowacy za parkingi niestety życzą sobie słone opłaty. Nie zrażajmy się sporą odległością od parkingu do zamku ok. 10-15 minut spacerkiem, jednak widok z góry jest oszałamiający i ukazuje nam wspaniałą okolicę. Często urządzane są pokazy sokołów i ich sztuk łowieckich, można postrzelać z łuków, poznać zamkowe obyczaje i szczegóły z życia słowackich królów.
Oczywiście wszystkie zamki na Słowacji są inne, zwiedzając każdy z nich, nigdy człowiek nie wie czy zostanie zaskoczony i czym go urzeknie zwiedzana budowla. W pobliskim miasteczku można napić się kawy, zjeść słowackie ciasto lub z rodzina skosztować domowych potraw w barach, których nie brakuje.
MAPA - gdzie to jest!

środa, 25 lutego 2015

Niemcy - Muzeum Sinsheim

Dla fanów motoryzacji i techniki polecam bardzo fajne muzeum w Niemczech - Sinsheim .
Dogodny dojazd, choć wycieczka dość daleka bo około 1000km od Łodzi. Jednak dla tych, którzy będą w drodze i skuszą się na odwiedziny w muzeum, czeka fantastyczna wystawa różnego rodzaju samolotów, helikopterów i aut.
Wystawy różne, stałe na zewnątrz (na świeżym powietrzu) są bez płatne i za dodatkową opłatą można zobaczyć wystawy we wnętrz budynków. Mamy możliwość obejrzenia filmów dotyczących techniki. Program jest często urozmaicany i organizowane są różnego rodzaju pokazy. Zachęcam do sprawdzenia kalendarza imprez dostępnego na głównej stronie muzeum.
Parking bezpłatny, możliwość zjedzenia posiłku. Muzeum przystosowane dla dzieci i tych mniejszych i większych, każdy znajdzie coś dla siebie. Można wprowadzać pieski. Dodatkową atrakcją jest możliwość zajrzenia do większości samolotów, jakie są na ekspozycji. Wrażenia niezapomniane.
MAPA - gdzie to jest!

wtorek, 24 lutego 2015

Słowacja - Zuberec -muzeum wsi orawskiej

Gdy chcemy odpocząć od wody, basenów i tłumów, zachęcam do odwiedzenia skansenu w Zubercu Położony w malowniczej okolicy kawałek historii słowackiej wsi. Na jego terenie można dowiedzieć się wielu ciekawostek z życia górali, na chwile przenieść się do czasów, gdy nie marzono o telefonach ale o pięknej pogodzie, aby siano mogło wyschnąć. W gospodzie spróbujemy regionalnego smalcu, mięsa i popijemy pysznym winem. Organizowane są również ogniska, kuligi, a w lecie pokazy z garncarstwa i innych dawnych technik. Kalendarz wypełniony jest po brzegi tematycznymi imprezami. Ceny przystępne i atmosfera bardzo przyjazna.
Można posiedzieć nad strumykiem, zaprzyjaźnić się z domowymi zwierzakami lub zajrzeć do przydomowego ogródka w pełni lata pełnego smakołyków. Każdy napewno zabierze stąd niezapomname przeżycia, mnie na zawsze zostanie w pamięci wrzask córki. Trzymając się drewnianej poręczy wbiła jej się maleńka drzazga, gdy próbowałam ją wyjąć, tak krzyczała, że słychać ją chyba było po polskiej stronie Tatr. Nie było osoby, która by nie stanęła i nie sprawdziła co się dzieje MAPA
- gdzie to jest!

niedziela, 22 lutego 2015

Słowacja - Tatralandia czy Basenova?

Czy Tatralandia czy Basenova? Bardzo trudne pytanie, ponieważ oba parki wodne, oferują podobne atrakcje. Do obu parków jeździmy już od 2008 roku, obserwujemy zachodzące w nich zmiany. Wśród tych nowości są takie , które się nam podobają i takie, jakich mogłoby nie być. Oczywiście, podkreślam że są to nasze spostrzeżenia, a ogólnie wiadomo że ile osób tyle opinii. Tatralandia – uważam, że bardziej sprzyja rodzinom z dziećmi powyżej 10 roku życia i tym, którzy już świetnie dają sobie radę w przepychaniu się w kolejkach. Niestety w sezonie, długich ogonków na zjeżdżalnie nie uda nam się uniknąć. Wręcz przeciwnie, dłużej trwa stanie gęsiego, niż sama frajda ze zjazdu. Plusem oczywiście jest ilość i różnorodność zjeżdżalni, tu zdecydowanie wygrywa Tatralandia. Każdy kto lubi szaleńcze zjazdy wodne, na pewno będzie zachwycony. Rodziny z mniejszymi dziećmi są zapraszane na górny teren parku, mamy tu do dyspozycji basen dla najmłodszych i troszeczkę starszych. Dla mnie osobiście za tłoczno, za mało wolnej przestrzeni i brak miejsca do chwilowego odpoczynku. Gdy chce się rzucić okiem na dziecko bawiące się w basenie, niestety trzeba stać. Spokojniejszym miejscem do swobodnego pływania jest basen a’la olimpijski, w górnej części, gdzie najczęściej jest pusto i można nacieszyć się widokami leżąc w wodzie. Dzieci mają również możliwość zabawy na suchym lądzie, na dmuchawcach, karuzeli czy sprawdzić się w parku linowym. Organizowane są grupowe ćwiczenia w basenach dla każdego, co jest bardzo fajną zabawą, animatorzy zachęcają do aktywnego spędzania czasu w wodzie. Na terenie parku zjemy, napijemy się i kupimy w razie czego najpotrzebniejsze artykuły np. klapki, ręcznik czy okulary do pływania. Dla osób, które chcą się zrelaksować, oczywiście oferują nam Spa.
W dni bez słońca lub gdy chcemy od niego odpocząć, tatralandia oferuje nam baseny pod dachem. Tu miła niespodzianka! Budynek przeszedł metamorfozę i w środku znajdziemy piękny statek otoczony basenami. Coś na styl Karaibów. Piękne miejsce stworzone dla relaksu i wypoczynku, sporo miejsc leżących i siedzących, dla mnie za duszno, za parno, słabo wentylowane. Jednak coś za coś. Pod dachem mamy bardzo fajny kącik dla najmłodszych, z mnóstwem elementów do zabawy. Szkoda nam było opustoszałej części tatralandi – Dzikiego Zachodu, gdzie jeszcze trzy lata temu, odbywały się pokazy i „miasteczko” tętniło życiem. Odbywały się konkursy, pokazy, koncerty. Oby w to miejsce właściciel wymyślił coś ciekawszego. Co odstrasza w tym parku, cena – zdecydowanie, choć wydaje mi się że jest tu taniej niż w polskich parkach. Jednak dla rodziny wypad jednodniowy to wydatek rzędu ok. 270 -320zł, w zależności oczywiście od liczby osób i dodatków. Brak możliwości wykupienia 3-4 godzinnego pobytu, trudno wytrzymać tu więcej jak 4-6 godzin z dziećmi.
Basenowa – zdecydowanie mniejszy park położony na jednej wysokości. Nie posiada takiej ilości zjeżdżalni co Tatralandia, ale jest tu zdecydowanie mniej ludzi. Nie ma kolejek, wszyscy na bieżąco mogą ślizgać się na kolorowych zjeżdżalniach. Dzieci mogą swobodnie się wyszaleć, my odpocząć i co dla mnie było najważniejsze – z jednego leżaka mamy podgląd na kilka atrakcje a co zatym idzie własne pociech i ich poczynania. Tutaj czekają nas kąpiele w różnych wodach, o różnorodnym działaniu. Zrelaksujemy sie w Spa i co ważne, mamy rozgraniczenie basenów pod dachem i na świeżym powietrzu. Nie musimy płacić za coś z czego nie korzystamy i wejście możemy wykupić na 3-4 godziny, bez problemu przedłużyć. Oczywiście mamy gdzie zjeść ciepły obiad lub przekąsić coś pod zabawach.
Oba parki oferują noclegi i dogodne zniżki dla mieszkańców paku. Do obu jest prosty dojazd i mają bezpłatne parkingi. W obu czeka nas wyśmienita zabawa i nie zapomniane przygody. Jednak nikt i nic nas nie przekona, najlepiej osobiście sprawdzić jeden i drugi park, lato już sie zbliża!!! MAPA - gdzie to jest - Tatralandia! MAPA - gdzie to jest - Basenova!

środa, 18 lutego 2015

Grecja - samochodem przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię

Gdy planowaliśmy tę podróż w 2014 roku, wielu było takich co łapało się za głowę i pytało czemu samochodem? A my: bo lubimy, bo traktujemy to jak przygodę. Baliśmy się drogi, tego co może nas spotkać i czy wytrzymamy tyle godzin? Staraliśmy się dowiedzieć czego możemy się spodziewać, czytaliśmy na forach opinie i rady innych, jednak rozbieżności tych wiadomości była spora. Ile ludzi tyle opinii.
Wyruszyliśmy w sobotę rano, 19 lipca. Tu od razu zaznaczę że, weekend na przejazd przez Węgry, Serbię, Macedonię i Grecję jest mało trafną decyzją. Od piątku wielu „turystów” stara się dostać do Bułgarii i Turcji, a głównie są to ludzie pochodzenia tureckiego jadący z Niemiec, Belgii czy Holandii. Oznacza to zapchane parkingi, kolejki na przejściach granicznych i często brak wolnych pokoi w przydrożnych hotelach. Droga przez Polskę i Słowację mija w normalnej atmosferze, przed granicą ostatnie zakupy i tankowanie, u południowych sąsiadów można napić się dobrej kawy. Sporo jest fajnych przydrożnych barów, jest gdzie na chwilę się zatrzymać i wyprostować kości, odpocząć. Na granicy z Węgrami przeraża spora ilość samochodów i kolejki przy kasach, gdzie należy zakupić winietę, ale obsługa jest sprawna i po kilku minutach można ruszać dalej. Podajemy dowód rej. i otrzymujemy zaświadczenie dokonanej wpłaty a reszta dzieje się sama. Koszt 30 dniowej winiety to 21 Euro – płatne gotówką, po węgierskiej stronie można zapłacić w Forintach, jednak nie znam ceny takiej opłaty. Przejazd przez Węgry nie stanowi problemu, ruch rzeczywiście jest wzmożony, każdy chce dojechać i często zapomina o bezpieczeństwie. Dlatego uwaga i jeszcze raz uwaga!!!
Gdy dojedziemy już praktycznie do przejścia granicznego ze Serbią mamy do wyboru – jedno w Roszke – Horgos, lub gdyby to było mocno zakorkowane, polecam Tompa. Oddalone od głównej drogi ok.50 km, jednak spokojniejsze i szybciej są tu odprawiane samochody. Na takim przejściu stracimy od 30 minut do nawet 3 godzin. Nie jest to coś miłego, stanie w ciągu pojazdów w upalny dzień, jednak sama odprawa, przynajmniej aut z tablicami UE nie jest tragiczna. Granicznik sprawdza tylko ilość osób w aucie i puszcza szybko dalej. Wybierając się przez Tompę, przestrzegam przed czającą się policją z radarem, między zabudowaniami w pobliskiej miejscowości. Będziemy przejeżdżać przez miasteczko Subotica, chcąc wrócić na główną autostradę, tu uwaga na światłach, podbiegają ubogie dzieci i otwierają drzwi prosząc o pieniądze. Autostrada w Serbii jest w stanie dobrym plus, nie ma większych utrudnień, oczywiście jest płatna. Takich bramek spotkamy 4, na każdej możemy płacić kartą, w Euro lub w Dinarach. Polecam kartę, gdyż płacąc w Euro dostaniemy resztę w Dinarach. Opłaty płacąc kartą są różne w zależności od przelicznika. My na pierwszej płaciliśmy 9PLN, na drugiej 12,50PLN, trzecia i najdłuższa 27,50PLN i ostatnia 7 PLN ( po powrocie sprawdzone ile zeszło z konta). Należy mieć odliczone 2,5 Euro, czasami nie działają czytniki kart. Oczekiwanie na przejazd przez bramkę nawet do godziny, nie ma większego znaczenia czy to wieczorem czy w nocy.
Jadąc przez Serbię, proponuję przejazd przez Belgrad autostradą w godzinach nocnych, obwodnica nie była nam polecana i my skorzystaliśmy z opcji – miasto. Jechało się płynnie, łatwo i widoki śpiącego miasta niezapomniane. Przejście serbsko – macedońskie bez większych problemów, swoje trzeba odstać. W Macedonii musimy naszykować sobie 3 x po 1,5 Euro na opłaty za autostradę, albo oczywiście można płacić kartą . Przejście Macedonia –Grecja to już spore utrudnienie, tu ruch jest jeszcze większy i proponuję trzymać się znaków, gdyż odprawa samochodów osobowych odbywa się skrajnymi lewymi pasami, a większość ustawia się po prawej. W Grecji opłaty za autostradę wynoszą od 1,5 do 2,5 Euro. Mam nadzieję że przybliżyłam choć w jakimś stopniu drogę do Grecji i po przebytej podróży mogę powiedzieć jedno – strach ma wielkie oczy. Uważajmy na przepisy ruchu drogowego, bądźmy rozsądni a droga będzie tylko małym dodatkiem do wspaniałych wakacji w zupełnie innym klimacie. MAPA - jak dojechać!

poniedziałek, 16 lutego 2015

Słowacja – zwierzak na urlopie

Co roku pojawia się problem –zabrać czy zostawić? Kochamy tak bardzo, że nie można dopuścić myśli, że nasz pupil zostanie w domu lub w hotelu dla psów. Jedna i druga strona będzie tęsknić. Jednak planujemy czasami takie podróże, gdzie pies zwyczajnie nie może jechać. Za jedną jak i za drugą opcją przemawia mnóstwo argumentów, ale to my musimy wykazać się rozsądkiem.
Jeśli pupil pojedzie z nami, wiadomo, urlopowe szaleństwa należy planować pod zwierzaka. Gdzie wejdziemy a jakie atrakcje nam przejdą koło nosa? Zapomnijmy o basenach, wejściach na zamek i wszystkim co umiejscowiono pod dachem. Podobnie jak u nas. Jednak inne przyjemności są do zrealizowania np. skanseny, szlaki (pies musi być na smyczy, a my musimy poruszać się po wyznaczonych ścieżkach).
Dla miłośników psów dodam, że na wszystkie kolejki linowe wstęp dla milusińskich jest wolny. Ogólnie rzecz ujmując, Słowacja jest tolerancyjna dla małych towarzyszy i generalnie nie spotkaliśmy się z dyskryminacją naszej Maltanki. Większy problem może być z psami dużych gabarytów, ale można spotkać i takie. Oczywiście, wybierając się po za granice kraju, czy to duży pies czy mały kot, wszystkie muszą mieć paszport i aktualne szczepienia. Samo wyrobienie paszportu u weterynarza to kwestia jednej wizyty ( pełen koszt 200zł= paszport + szczepienie+ czipowanie). Po okresie miesiąca od szczepienia, można wyruszyć z pupilem na urlop. Czy to na Słowacji czy w Niemczech duże psy powinny być przewożone w specjalnych klatkach lub z tyłu w bagażniku typu kombi. Małe należy przypiąć do pasa lub fotela. Aby pies w czasie jazdy nie mógł sam przeskakiwać na przedni fotel, sama wiem, że to trudne. Jednak bardzo rozsądne. W tym kraju nie ma wyznaczonych miejsc gdzie psy mogą swobodnie zrobić..., jednak należy samemu wyposażyć się w woreczki na odchody i posprzątać po ulubieńcu. Zauważyłam, że Słowacy są „czystymi” obywatelami, w publicznym miejscu, gdzie natrafimy na trawnik, rzadko znajdziemy na nim jakąś przykrą niespodziankę. Podsumowując, pies na urlopie nie musi być ciężarem, tym bardziej że większość pensjonatów zgadza się na psiego towarzysza i to bez dodatkowych opłat.

niedziela, 15 lutego 2015

Słowacja –Chopok – nie tylko zimą

Świetnym pomysłem dla tych, którzy lubią zdobywać szczyty, ale nie uprawiają białego szaleństwa, jest wycieczka w Niskie Tatry po sezonie zimowym. Najlepszym momentem jest maj - czerwiec lub koniec sierpnia – początek września. Powody? Po pierwsze mała liczba turystów, niższe ceny za noclegi, optymalna temperatura tzn. nie za zimno i nie ma upałów. Co oferuje nam ta kraina? Możemy wybrać się do Jaskini Lodowej a następnie do położonej niedaleko Jaskini Wolności-
ważne jest to aby przed przyjazdem sprawdzić status jaskini, ponieważ często są one zamykane dla turystów z różnych powodów. Tu oprócz opłaty za wejściówkę, zapłacimy za parking,ceny wahają się od 1 do 5 Euro na cały dzień. Dla osób, które nie lubią ciemnych i wilgotnych miejsc, gdzie nigdy nie zajrzało słonko, polecam ciekawą podróż na szczyt Chopok Atrakcja polega na wykorzystaniu różnych wyciągów, od krzesełkowego po gondolową kolejkę. Rewelacyjne widoki gwarantowane!!!
Na ten przykład zaczynamy od stacji Biela Put, wsiadamy na kolejkę krzesełkową, na kolejnej przesiadamy się na szynową, a następnie do gondolowej i tak wysiadamy na samym szczycie. To oczywiście jedna z wielu możliwości, wszystko zależy od nas i naszej wyobraźni .
W czasie podróży na górę, jak i na samym szczycie czekają na nas niesamowite widoki. W okresie letnim można spróbować speedflyingu – lotu na spadochronie (koszt. Ok. 100zł) Wjazd na szczyt obecnie to koszt ok. 18 Euro dla jednej osoby (góra – dół). Czasami organizowane są promocje cenowe. Oczywiście można na szczyt wejść na nogach, co jest nielada wyzwaniem i tu takich osób nie brakuje.
Na każdej stacji przygotowano punkty informatyczne i gastronomiczne. W galerii znajdziemy fragment tego, co oferują nam południowi sąsiedzi:

piątek, 13 lutego 2015

Słowacja – Chopok – raj dla narciarzy

Nie uprawiam sportów zimowych, ale to nie powód, aby zapominać o tych którzy uwielbiają białe szaleństwo. Słowacja dla miłośników narciarstwa jest prawdziwym rajem a to za sprawą sporych ilości tras oraz w miarę tanich karnetów. Najbardziej znanym miejscem, gdzie można oddać się swojemu szaleństwu jest Dolina Jasna -Chopok. Dojazd z Polski bardzo prosty, kierunek Liptovki Mikulasz Trasy są tu o różnych trudnościach zjazdowych, kilkanaście wyciągów to wielki plus, gdyż nie ma kolejek i swobodnie można korzystać z wyciągów. Przy każdej stacji darmowe parkingi, restauracje oraz oczywiście bardzo dobra baza noclegowa. Możemy wybierać od zwykłych pokoi gościnnych na prywatnych kwaterach, po ekskluzywne apartamenty w bajecznych hotelach. Oczywiście wszystko zależy od kwoty jaką dysponujemy. Nie można tu narzekać na brak śniegu, warunki najwygodniej podejrzeć na kamerze on line i wybrać ten wyciąg i tą trasę, która nam najbardziej odpowiada. Dla wymagających i tych, którzy czują się na siłach polecam Tatry Wysokie Pamiętajcie tylko, że na Słowacji obowiązkowe jest ubezpieczenie, warto wydać kilka Euro, bo to może zaoszczędzić nam wielu nieprzyjemności.

czwartek, 12 lutego 2015

Zamok Bojnice - Słowacja jaką mało kto zna

W dniu tak „smacznym” jak Tłusty Czwartek, gdzie nie trzeba liczyć kalorii zapraszam na wycieczkę do Bojnickiego Zamku Rozkoszujcie się pysznymi pączkami i poczytajcie o niezwykłym miejscu, gdzie czas rzeczywiście się zatrzymał. Jest to jeden z najpiękniejszych zamków na słowackiej ziemi. Z zewnątrz przypomina pałac jak z bajek Disneya, ma romantyczny charakter i zachwyca swoją wielkością. Dojazd jest tu bardzo prosty, kierujemy się do Previdza - Bojnice, widać go bardzo dobrze, już z daleka stoi na wzniesieniu, a droga do niego jest świetnie oznakowana.
Zostawiamy samochód na bezpłatnym parkingu w okolicach zamkowego parku, a po wyczerpującym zwiedzaniu, w pobliskich kawiarniach można wypić kawę, są też pizzerie i restauracje. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, można skosztować słowackiego piwa, odpocząć lub przespacerować się po zadbanym parku, gdzie wita nas 700 – letnia Lipa o obwodzie 12,5m. Ceny w lokalach, po przeliczeniu na PLN( co robi najczęściej każdy Polak) zbliżone są do tych w naszym kraju. Nie są wygórowane, nawet w miejscach bardziej obleganych przez turystów.
Na stronie głównej zamku mamy podane ceny wejściówek. Od razu zaznaczę, że spokojnie można skorzystać z opcji zwiedzania z przewodnikiem słowackim, ponieważ osoby te mówią dość wolno i wyraźnie. Człowiek, który nie zna tutejszego języka, dowie się najważniejszych rzeczy. Nie ma konieczności wykupywania opcji z tłumaczem angielskim (polskim nie ma ), szkoda wydanych Euro. Sam zamek jak i jego historia, jest bardzo ciekawa, jednak mało kto pamięta o niej kilka miesięcy później. Natomiast na dłużej pozostają w głowie obrazy z odwiedzanych komant, podziemnych labiryntów i miejsca, gdzie znajduje się studnia głębinowa. Na taką wycieczkę, wraz z dogłębnym poznaniem tej okazałej budowli musimy poświęcić większość dnia. Polecam godziny obiadowe z możliwością zostania tutaj do wieczora. Przed przyjazdem, dobrze jest sprawdzić kalendarz wydarzeń, ponieważ często organizowane są ciekawe pokazy czy imprezy tematyczne nazamku jak i na gościńcu. MAPA - gdzie to jest! Zapraszam do Galerii, tej poniżej jak i tej na oficjalnej stronie zamku.

wtorek, 10 lutego 2015

Słowacja - Drogi...

Chcąc spędzić udany urlop czy mieć niezapomniany wypad na Słowację, musimy się na nią dostać. Dlatego dzisiaj poruszamy temat – Drogi. W tym kraju podobnie jak u nas w Polsce, autostrady są i to płatne, ale czy musimy ponosić koszty z tym związane? O tuż możemy sobie ich oszczędzić, ponieważ drogi niepłatne, którymi możemy swobodnie podróżować, są w stanie bardzo dobrym i generalnie oplatają cały kraj. Jeśli ktoś chciałby na jeden krok np. dostać się do pięknej Bratysławy, wówczas z czystym sumieniem polecam zakup WINIETY. Mamy dostępne trzy rodzaje winiet, 10 dniowa, 30 - dniowa i roczna, oczywiście mam na myśli samochody osobowe. Ceny tych winiet różnią się od punktu ich zakupu, jednak różnica nie przekracza 5zł od winiety. Generalnie winieta 10- dniowa kosztuje ok. 55zł, jednak na stacjach pod granicą można spotkać cenę 60zł, za 30 – dniową 75zł, my przy granicy płaciliśmy 80zł, zaś roczna kosztuje ok. 236zł. Wykaz płatnych dróg na 2014 dostępny na stronie Wjazdów na Słowację jest kilka, my korzystamy z trzech i to w zależności od okoliczności podróżowania. Pierwszy sposób jest szybki i prosty, gdy chcemy dostać się do miejsca noclegowego w Liptovskich Matiasovcach, wówczas obieramy kierunek na Chyżne a następnie na Zuberec. Jednak gdy chcemy zajrzeć do Zakopanego i nie boimy się korków, skracamy sobie drogę i kierujemy się na Dolinę Chochołowską. Droga ta prowadzi przez piękne góry, można poczuć odrobinę dreszczyku na ostrych zakrętach, ale sama trasa jest bezpieczna. Dla ludzi o większej ilości czasu i lubiących dłuższe podróże do celu, polecam przejście na Słowację przez Sromowce Wyżne. Po polskiej stronie mamy do zobaczenia Zamek w Niedzicy lub Czorsztynie,
a południowi sąsiedzi przywitają nas pięknymi widokami. Drogą 542 kierujemy się na Spisska Bela a następnie drogą 76 do Velka Lomnica a tam 540-tką do drogi 537. Wówczas kierując się nią na Liptovski Mikulasz, będziemy mogli podziwiać piękne szczyty, najwyższe w tatrach np. Rysy czy Gerlach. Mamy okazję wjechać do miejscowości jaką jest Stary Smokovec. Jaką drogę byśmy się nie wybrali, jedno jest pewne, czekają nas niesamowite górskie widoki, zamki na skałach i wyjątkowy klimat.
Gdy przeglądałam fora internetowe dotyczące Słowacji, spotkałam się z różnymi opiniami kierowców dotyczących tamtejszej policji. Osobiście nie miałam nigdy do czynienia, ale warto zdjąć nogę z gazu na terenie zabudowanym, by oszczędzić sobie dodatkowych wydatków . Tu policja nie chowa się w krzakach i nie wyskakuje jak królik z kapelusza, ale czasami potrafi zaskoczyć w niektórych miejscach.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Słowacja - początek przygody

Za oknami zimowa aura, śnieg przysypał puchową kołderką okolicę. Dla odmiany ja powracam do lata i minionych wakacji. Miałam dylemat, zacząć od Słowacji czy Grecji? Górzystych terenów z zamkami i „janosikowym” klimatem czy upalną krainą z mityczną przeszłością? Z racji sąsiedztwa zaczniemy od Słowacji.
Na początku krótka historia naszego podróżowania po tym bardzo ciekawym, choć wydaje mi się mało rozreklamowanym kraju. Większość osób, które decydują się na urlop, najczęściej wybierają egzotyczne klimaty, z błękitnymi wodami i złotym piaskiem. Nie ma co się dziwić, po całym roku ciężkiej pracy, jak wypoczywać to w „raju”. Jednak ja postaram się przybliżyć choć w części Słowację, która też może być egzotyczna jeśli się ją pozna troszkę lepiej. Pierwszy raz na Słowację wyjechaliśmy w 2008 roku, wówczas obowiązywała jeszcze „korona”, dziś płacimy już w EURO. Ten kraj urzekł nas prostotą, sympatycznymi ludźmi, pięknymi krajobrazami. Przez przypadek trafiliśmy na nocleg do Liptovske Matiasovce – ok. 7km od Tatralandii. Gospodarzami okazało się przesympatyczne małżeństwo, państwo Plaza. Spędzone tu dni przyniosły nam mnóstwo zabawnych a zarazem ciekawych przygód, które na zawsze zostaną w naszej pamięci.
Gdy po powrocie opowiadałam o tym kraju, pierwsze co cisnęło mi się na usta to ... „że to biedny, ale zadbany kraj” – dzisiaj spokojnie mogę napisać, że nie jest już taki ubogi. Wiele się zmieniło na lepsze, mimo opinii, iż wprowadzenie Euro nie było dobrym posunięciem. Słowacja wyładniała, domy z szarych stały się piękne i kolorowe, widać pozytywne zmiany. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, sympatyk wycieczek po górach, zwolennik szalonych zabaw w wodzie w Aqaparku i romantyk lubiący spacery we dwoje nad brzegiem jeziora. Nie możemy zapomnieć o poszukiwaczach przygód i dawnych klimatów, Słowacja oferuje wspaniałe zamki, ruiny i niebywałą atmosferę. W kolejnych odsłonach, przedstawię te miejsca, które warto zobaczyć, jak tam dojechać, na co uważać i gdzie skosztować tego co dobre. Zapraszam :) Ps. Ciekawostka – w pierwszą noc, jaką przyszło nam spędzić na Słowacji, spaliśmy w blaszanym baraku, przerobionym przez gospodarzy na „domek letniskowy”, gdyż na weekend okoliczne miejscowości były tak oblegane przez turystów, że nie było wolnych pokoi w promieniu 30km od Tatralandii. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze towarzyszył nam okropny zapach, nie wietrzonego pomieszczenia od kilku miesięcy, świadomość towarzyszących nam pająków i szalejąca przez sporą część nocy potężna burza. Jednak dobre słowackie piwo Złoty Bażant umilił na wieczór, a rano nad głowami świeciło już piękne słońce i mogliśmy przenieść się do czystego i miłego pokoju.

sobota, 7 lutego 2015

PATYKI - ZELÓW - niedzielny spacer lub idealne miejsce na letni wypad nad wodę!!! Dziś zaproponuję bardzo fajne miejsce dla rodzin z dziećmi lub bez. Właściwie dla każdego kto chciałby usiąść nad wodą, zrobić grilla lub ochłodzić się w wodzie. O tej porze roku nie myślimy o kąpielach, ale spokojnie możemy to miejsce oznaczyć jako idealne do spacerów, fotografii plenerowej czy zwykłym relaksie wśród ciszy i na świeżym powietrzu. Latem nie zabraknie tu zacienionego miejsca na rozłożenie koca, pogrania w piłkę, zabawy w berka czy w piasku. Piszę o wsi Patyki - Zelów a dokładnie o zbirniku retencyjnym, który znajduje się kilka kilometrów od tej miejscowości.
Miejsce zadbane i czyste, nie znajdziemy tu odpadków pozostawionych przez innych turystów, z dużym placem służącym jako parking (bezpłatny). Po okresie letnim, okolica zaprasza na spacery wokół zbiornika, można wejść do pobliskiego lasu albo zwyczajnie posiedzieć nad brzegiem. Mapa Zapraszam do Galerii: